Uzależnienie od internetu

Dawno temu psychologia wprowadziła pojęcie metabolizmu informacyjnego. W Polsce spopularyzował je bodajże Antoni Kępiński. Najważniejszą dla nas rzeczą będzie fakt, że każdy człowiek jest w stanie przyswoić tylko określoną pulę informacji oraz skoncentrować się tylko na określonej ilości bodźców.

Tutaj właśnie pojawia się problem komputerów. Zasypują nas one potężną ilością danych, każdego dnia odbierany ich tyle, że dawniej starczyłoby ich na kilka lat życia. Nasze mózgi dosłownie się przegrzewają. Nie jesteśmy w stanie skupić się na kolejnej rzeczy, pojawiają się problemy z pamięcią.

Ale problem jest głębszy. Komputer staje się naszym światem. Coraz więcej naszej uwagi, naszych „zasobów motywacji” jest zorientowanych na kontakty z klawiaturą i monitorem. Coraz więcej wysiłku wymaga od nas zrobienie czegoś innego, a w pewnym momencie podjęcie czynności poza komputerem staje się takim samym wyzwaniem, jak dla człowieka nigdy nie mającego z tą maszyną kontaktu, przeprowadzka w nowe miejsce. Wszystkie nasze „zasoby emocjonalne” są zaangażowane w komputer i świat internetowy.

uzależnienie od internetu przyczyną zmęczenia
„just another computer addict” by Peter the Repeater is licensed with CC BY-NC-SA 2.0. 

Ciężko to wyjaśnić komuś, kto nie jest obeznany z psychologią, a tak jest prawdopodobnie z większą częścią ludzi, którzy trafią na tę witrynę. Może na przykładzie: jeśli mamy dziewczynę czy chłopaka, poświęcamy tej osobie bardzo wiele czasu i uwagi, staje się ona całym naszym życiem. Automatycznie coraz mniej czasu poświęcamy znajomym. Wyjście do knajpy ze znajomymi gdy nie ma tej ukochanej osoby staje się męczące.

Właśnie, męczące. To proste zjawisko, uzależnienie od komputera może doskonale, w 100% tłumaczyć sporą część przypadków braku motywacji i zmęczenia. Oczywiście nie tłumaczy to ciężkiego zespołu przewlekłego zmęczenia, w czasie którego chory nie ma siły podnieść się z łóżka i w ogóle nie korzysta z internetu. W tych „lekkich” przypadkach nie jesteśmy przemęczeni, po prostu umiemy już robić tylko jedną rzecz.

Nie można też pominąć bardzo istotnego, przynajmniej w przypadku mężczyzn, problemu jakim jest nadmierna masturbacja i uzależnienie od pornografii. Człowiek jest istotą, która jest napędzana zdobywaniem „nagród”: czy to satysfakcji z wybudowania domu, czy przyjemności z pomagania innym, czy zdobycia pieniędzy i założenia rodziny.

Nigdy w czasie naszego procesu ewolucyjnego mężczyźni nie mieli możliwości „zdobycia” w wirtualny sposób każdej kobiety, jaką sobie zażyczą. Potężny, bardzo silny bodziec „nagrody” pojawia się po włączeniu filmu porno, mózg jest wtedy po prostu zalewany dopaminą. Nie dość, że po pewnym czasie zaczynają się pojawiać zaburzenia erekcji (bo zwykła, prawdziwa naga kobieta przestaje już prowokować mózg do wytwarzania dopaminy), to co gorsza spada chęć zdobywania jakiejkolwiek innej „nagrody”, a to właśnie te nagrody motywują nas do pracy. To samo, ale w mniejszym stopniu, dotyczy gier komputerowych.

Nigdy nawet nie próbowałem udawać, że rozumiem kobiety, ale przypuszczam, że tak jak dla mężczyzny na tym najprymitywniejszym poziomie niskich instynktów najsilniejszą nagrodą będzie wirtualne zdobycie kobiety na ekranie, czyli masturbacja do porno, tak dla kobiet może to być wirtualne zdobywanie pozycji społecznej zorientowanej na atrakcyjność i zwracanie na siebie uwagi mężczyzn. Czyli pułapkami będą tu wszelkiego rodzaju portale społecznościowe, „blogerka” będzie miała w internecie wirtualną atencję setki samców, zwykły realny „szaraczek” nie może się z tym równać, nawet jeśli będzie atrakcyjniejszy od nich wszystkich. A zazwyczaj nie będzie.

Nie dam, niestety, dobrego sposobu na wyjście z nałogu komputerowego. Psychologia nie jest moją dziedziną i na innych witrynach zapewne otrzymacie dużo lepsze porady. Moja odpowiedzialność kończy się na poinformowaniu, że cały problem ze zmęczeniem może mieć źródło w tym dziwnym szumiącym pudełku zwanym komputerem.

No OK, jedna rada: zmieniając życie, lepiej nie próbować zmienić wszystkiego naraz. Nielicznym się to udaje, ale większość poddaje się bo nie daje rady podołać całej odpowiedzialności. Lepiej małymi krokami: wyznaczyć sobie codzienne zadanie, typu godzina krócej albo pół godziny rozmów poza internetem, coś prostego i z żelazną systematycznością wypełnianie tego „obowiązku”. Po pewnym czasie stanie się on drugą naturą, wtedy można podejmować kolejne, bez dużego wysiłku i ryzyka, że w razie porażki cofniemy się na sam początek.

Na koniec: każdy inny nałóg może rozwinąć rozleniwienie i niechęć do uzyskiwania bodźców „nagrody” poza nim. Czy to będzie jedzenie, czy telewizja, czy nawet hobby.

Polecam witrynę poświęconą w dużej mierze temu zagadnieniu:

https://wygryw.vegie.pl/